sobota, 30 listopada 2013

OD Connor'a CD Sonate

- Wybacz skarbie... Muszę na chwilę wyjść. - oznajmiłem
- Gdzie? - zapytała
- Muszę się z kimś spotkać...  Będę nie daleko. W razie coś ci się działo zawyj tak mocno jak umiesz. - powiedziałem z uśmiechem i wyszedłem. Chwilę połaziłem po terenach szukając pewnego wilka aż w końcu go znalazłem.


















 - Jesteś. - warknąłem.
- Tak o to ja. - powiedział szyderczo.
- Myślałem, że wyraziłem się jasno. - obnażyłem swoje kły.
- Po co te nerwy? - zapytał szczerząc się w szyderczym uśmiechu.
- Miałeś się tu więcej nie zjawiać. - tym razem zawarczałem mocniej a wilk cofnął się.
- Ta twoja lalunia. Sonate. Całkiem ładna. Zaliczyłeś? - znowu zapytał szyderczo.
- Zamknij mordę psie. - wrzasnąłem. Chwyciłem go za fraki i przygwoździłem do drzewa. - A teraz słuchaj uważnie. Jeśli zjawisz się tu jeszcze raz. Obiecuję, że wyrwę ci żywcem tchawicę i sprawię byś umierał długo i boleśnie. Puściłem jego futro.
- Jesteś zbyt miękki. Nie zabijesz mnie choćbyś chciał... - powiedział.
- Odejdź. - powiedziałem przyduszając go do ziemi.
- Hah. Zmuś mnie. - odpowiedział mrużąc oczy.
- Jesteś zbyt pewny siebie. - odpowiedziałem chwytając go za gardło wyrwałem je do połowy. Ból był dla niego straszliwy i wrzeszczał.
- Zabij mnie... ZABIJ.
- Pozwolę ci żyć. Ale więcej się tu nie zbliżaj. - Powiedziałem po czym go uleczyłem. Odbiegł gdzieś daleko...Nagle usłyszałem wycie Sonate...

Sonate?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz