piątek, 29 listopada 2013

OD Sonate CD Connor'a

-Nie. Czemu mam się bać? Widziałam o wiele straszniejsze rzeczy gdyyy.....-Spojrzałam w ziemię.-Kiedyś.-Podniosłam łeb z serdecznym uśmiechem na pysku.
-Na prawdę Ci to nie przeszkadza?
-Przecież powiedziałam. Chodźmy już...
Nad jeziorem
-Jak tu pięknie-Szepnęłam.
-Poczekaj chwilę.-Szepnął mi do ucha. Była noc. Usiedliśmy w jednym miejscu wolnym od przepięknych kwiatów.
-Już.-Szepnął patrząc w górę.-Północ.-Wokół nas,kwiaty zaczęły się rozwijać i świeciły w ciemności. Były wspaniałe. Fioletowe,czerwone,pomarańczowe,błękitne,żółte. Wszystkie kolory,a zapachów tak wiele,że miałam mały problem z oddychaniem.
-To prezent na twoje urodziny.-Szepnął. Odwróciłam się w jego stronę.
-Skąd wiesz,kiedy mam urodziny?
-Yh..-Zmieszał się trochę. Podrapał łapą tył głowy i spojrzał gdzieś obok mnie.-Mam parę źródeł...informacji...
-Hmm...ok.
-Właśnie,bym zapomniał.-Zaczął grzebać gdzieś w plecaku,który wziął ze sobą. Z torby wyjął piękny naszyjnik-klucz.(Ten złoty)

-Klucz otworzy każdy zamek-Powiedział.
-A jaki zamek otwiera ten klucz?
-O tym musisz przekonać się sama.-Powiedział zakładając mi go na szyję.
-Dziękuję.-Powiedziałam. Nagle,wyczułam jakąś aurę i usłyszałam jakiś niezidentyfikowany odgłos....-Zaczekaj tu,zaraz wracam.-Powiedziałam i pobiegłam w stronę dochodzącego dźwięku. Kiedy dobiegłam do "łąki" leśnej,ku moim oczom ukazał się anioł czasu.
Kiedy odwrócił się w moją stronę,w głowie poczułam ból i zawroty...
Znalazłam się w ciemnym "miejscu". Otaczały mnie zegary i zamki. Ile bym nie biegła,nie znajdę końca. Przed oczami mignęły mi obrazy mechanicznego anioła,klucza i mechanicznego wilka,po czym wróciłam do rzeczywistości. Anioła już nie było,za to przede mną stał przerażony Connor i wykrzykiwał moje imię.
-Sonate! SONATE!
-Nic mi nie jest.-Zdjęłam jego łapy z moich ramion.
-Miałaś...białe oczy....
-Yhm...nieważne...
<Co dalej Connor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz