-Czemu ciągle zerkasz do tyłu?-Zaśmiałam się (a szliśmy tak,że ja byłam
obok niego,ale trochę z tyłu,więc patrząc w tył,patrzył na mnie)
-Nie...jaaaa...nic już nie ważne.-Zarumienił się i przystanął na
chwilę,żebym szła obok niego. Nie należał on do moich przyjaciół,ani ja
do jego,ale coś w nim,sprawia,że mimo iż nie był dla mnie zbyt miły -.-
,to czuję się przy nim...sobą. Kiedy rozmawialiśmy na polanie,usłyszałam
coś,a w powietrzu unosił się dobrze znany mi zapach...
-Śś-Uciszyłam go.
-Co jest?-Zapytał.
-Cicho!-Szepnęłam i zaczęłam się powoli skradać. Connor widać jeszcze
nie wyczuł zwierzyny,bo stał i patrzył na mnie dość dziwnie.
Nagle,wyskoczyłam jak z procy z traw i zniknęłam mu z oczu. Słychać było
tylko krzyk jelenia i moje warknięcie,po czym nastała cisza......wilk
wbiegł na górę i zrobił mniej więcej taką minę O.O,zaskoczony,że jednak
był tam jakiś zwierz.
-Co się tak gapisz? Jedz!-Krzyknęłam. Ten podbiegł i zaczął jeść. Kiedy z
jelenia zostały tylko szczątki,pobiegliśmy do lasu "pohasać" wśród
drzew. Dobiegliśmy do jeziora prawdy i tam zaczęła się nasza przygoda...
<Co dalej Connor?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz