-...jaa....-Nie miałam pojęcia co
powiedzieć. Jego słowa wprawiły mnie w osłupienie. Lubiłam
go....no....trochę bardzo lubiłam......ale tak bardzo bardzo......ale
myślałam,że mnie nienawidzi,lub,przynajmniej nie lubi,albo tylko
lubi,ale nie kocha! Powoli opuszczał łeb,myśląc,że nie odwzajemniam jego
uczuć.-Ciebie też.-Szepnęłam cała czerwona (zarumieniona). Ucieszył się
z moich słów.
-Czy....czy chciałabyś......być.....moją.....wilczycą (dziewczyną)?
-Tak-Przytuliłam go.
-Au!-Syknął z bólu. Odskoczyłam od niego. Całkiem zapomniałam o jego stanie.
-Wybacz.
-Spokojnie.-Uśmiechnął się.
-Trzeba cię zanieść do jaskini.-Powiedziałam,po czym pobiegłam w las. Wzięłam kilka patyków odpowiadających ilości tych na nosze i parę grubych liści,żeby mogły utrzymać Connora. Położyłam je obok niego.
-Chcesz z tych połamanych patyków zrobić nosze?-Zadrwił.
-Owszem.-Powiedziałam pewnie,po czym klasnęłam w łapy i położyłam je na kupce przedmiotów przeze mnie przyniesionych. Przed nami pojawiły się wspaniałe nosze.-Tadaaaaaa.-Powiedziałam. Connor się zmieszał.-Chodź. Trzeba cię jakoś na tym położyć.-Powiedziałam. Pomogłam Connorowi przeczołgać się na moje dzieło. Kiedy to się stało,dorobiłam jeszcze koła i "podwiozłam" wilka do mojej jaskini.
-Tu mam wiele ziół pomagających w leczeniu ran nawet zapachem,więc poleżysz tu,do czasu kiedy wyzdrowiejesz.
-Dziękuję.-Powiedział. Liznęłam go w policzek i pobiegłam po wodę i zioła lecznicze. Zostawiłam go osłupiałego tym wydarzeniem.
<Connor?>
-Czy....czy chciałabyś......być.....moją.....wilczycą (dziewczyną)?
-Tak-Przytuliłam go.
-Au!-Syknął z bólu. Odskoczyłam od niego. Całkiem zapomniałam o jego stanie.
-Wybacz.
-Spokojnie.-Uśmiechnął się.
-Trzeba cię zanieść do jaskini.-Powiedziałam,po czym pobiegłam w las. Wzięłam kilka patyków odpowiadających ilości tych na nosze i parę grubych liści,żeby mogły utrzymać Connora. Położyłam je obok niego.
-Chcesz z tych połamanych patyków zrobić nosze?-Zadrwił.
-Owszem.-Powiedziałam pewnie,po czym klasnęłam w łapy i położyłam je na kupce przedmiotów przeze mnie przyniesionych. Przed nami pojawiły się wspaniałe nosze.-Tadaaaaaa.-Powiedziałam. Connor się zmieszał.-Chodź. Trzeba cię jakoś na tym położyć.-Powiedziałam. Pomogłam Connorowi przeczołgać się na moje dzieło. Kiedy to się stało,dorobiłam jeszcze koła i "podwiozłam" wilka do mojej jaskini.
-Tu mam wiele ziół pomagających w leczeniu ran nawet zapachem,więc poleżysz tu,do czasu kiedy wyzdrowiejesz.
-Dziękuję.-Powiedział. Liznęłam go w policzek i pobiegłam po wodę i zioła lecznicze. Zostawiłam go osłupiałego tym wydarzeniem.
<Connor?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz